niedziela, 27 listopada 2011

Bojkotu świątecznego ciąg dalszy ;>

Dziś nadal nie będzie u mnie świątecznego klimatu :> Choć nie powiem - wykańczają się ozdóbki choinkowe. Poza tym od dwóch dni marny nastrój mnie męczy, więc nie będę za dużo pisać, coby nie biadolić za bardzo..
Tydzień temu byliśmy na pierwszych urodzinach Bogusia - synka mojej ciotecznej siostry. Sprezentowałam Jemu jednego z kraciastych misiów- golasów i spersonalizowany worek na zabawki:



A teraz kilka lnianych broszek w różnych kwiatowych odsłonach.
Duża róża:


Róża w wersji mini z drewnianym koralikiem:


Lniany słonecznik:


Lniana frezja:


Niektóre broszki powstały już dawno temu, inne mniej dawno... są przejawem syndromu swędzących rąk, pewnie niektórzy dokładnie wiedzą co mam na myśli... Takie broszki to na przykład doskonały pomysł na zabicie czasu podróży w wersji oczywiście pasażera - przynajmniej w moim przypadku się sprawdza ;-)

Pozdrawiam wszystkich. Dobrego nastroju sobie i wszystkim TUzaglądaczom życzę.
Do następnego!!!

środa, 23 listopada 2011

Nieświątecznie tym razem ;-)

Witam wszystkich :-)
Dziękuję tym, którzy zapisali się już na moje candy a tych co tego nie uczynili serdecznie zapraszam :-)

W minioną sobotę wybraliśmy się z Oliwą na warsztaty kulinarne dla dzieci do Happy day. Firmę tę otworzyła znajoma biorąca udział w tym samym projekcie co ja. W związku z tym na dobry początek przygotowałam dla niej mały upominek, na który składał się woreczek kuchenny z wyszytym logo firmy oraz muffina :-) Oto one:


Na zdjęciu muffina ma białą perełkę, jednak ostatecznie poddana krytyce mężowej otrzymała bordowy, drewniany koralik imitujący powiedzmy malinę ;-)

A teraz kilka migawek z samej imprezy:
Profesjonalne podejście do tematu - czapy kucharskie na naszych głowach zawitały :D Zaleta czap była taka, że wykonane zostały z rozciągliwego (chyba z dodatkiem lycry) materiału, i pasują zarówno na główkę małego dziecka jak i łepetynę dorosłego.



Wałkowanie, wykrawanie bardzo spodobało się naszej Oliwie :-)


NASZE ciasteczka w wersji do spożycia :-)
niestety dość szybko zniknęły ;-)


a tu MOJA mała pizza przed wstawieniem do piekarnika :-)


Bardzo miło spędziliśmy czas. Naprawdę fajne miejsce dla dzieciaków, warto tam zajrzeć z pociechą. My to na pewno jeszcze uczynimy... Tak naprawdę już w tą sobotę wybieramy się znowu do Happy day na Andrzejkowy Happy Day :-)

Wrzucam jeszcze poduchę, którą wykonałam (a raczej wykonaliśmy - "tradycyjnie" haft to dzieło męża) na początku listopada z okazji DIAMENTOWYCH godów dziadków męża mego:


hafcik w zbliżeniu:


Tak teraz patrzę i  patrzę, i dochodzę do wniosku, że chyba jednak za jasną nitkę do haftu wybrałam  :/
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Do następnego!!!

czwartek, 17 listopada 2011

Na candy - zapraszam :-)

I tak jak zapowiedziane zostało ostatnim razem, wszem i wobec CANDY ogłaszam !!!!
Nagrodą będzie wykonana moimi łapami świąteczna skarpeta z grubego, surowego lnu - ta ze zdjęcia poniżej


dodatkowo wśród osób obserwujących mojego bloga rozlosowany zostanie komplet dwóch lnianych bałwanków - zawieszek:


Zasady zabawy:

1.Candy skierowane tylko do osób posiadających bloga. (Przepraszam za taki warunek osoby nieblogujące. Niestety do takiej decyzji przekonała mnie sytuacja, która miała miejsce podczas zabawy u jednej z blogowiczek - nie czas i miejsce na opisywanie jej tutaj)
2. zostawić komentarz pod tym postem
3. umieścić informację o candy (czyli podlinkowany baner - zdjęcie ze świąteczną skarpetą) u siebie na blogu 
4. Zapisy trwają do 16 grudnia, losowanie odbędzie się 17 grudnia.
Zapraszam serdecznie do zabawy :-) 
 
A teraz czas na uchylenie rąbka tajemnicy, czyli powodu,a raczej powodyra zorganizowanej zabawy;-)

Przedstawiam Państwu jaśnie Fryderyka we własnej osobie,a uściślając w osobie/brzuchu jego mamy :-) Docieramy się już ze sobą jakieś 5 miesięcy. Tydzień temu na usg, płeć męska osobnika wewnętrznego została potwierdzona kolejny raz - ku uciesze męża mego, a jeszcze większej teścia ;-) który jako dziadek dwóch wnuczek, często podkreślał, że jest tylko mężem babci :D A w okolicach końca marca stanie się OFICJALNYM dziadkiem, w końcu ;-)

No to dość tej paplaniny ;-) Na koniec kilka nowości świątecznych.
Bałwanki ze śmiesznymi paszczakami - wersja pastelowa:


wersja lniana:


wersja piernikowo - kraciasta:


i białych aniołków chyba jeszcze nie było :-)


To by było tyle na dziś.
Zapraszam serdecznie do zabawy :-)
Do następnego!!!

niedziela, 13 listopada 2011

Świątecznych klimatów ciąg dalszy...

Tak jak wspominałam w poprzednim poście, powstały kolejne mikołajowe skarpety. Wykorzystana została moja ulubiona, kraciasta tkanina :-) co prawda na zdjęciach wyszło, że jest pasiasta, ale wierzcie, że jest to krata z dominującymi bordowymi paskami - stąd chyba taki efekt na zdjęciach. Zagrałam tymi wiodącymi bordowymi pasami - i raz dałam je w pionie a drugim razem w poziomie - taka cwana jestem :D Otoki skarpet i aplikacje sercowe - to mój ulubiony, gruby, surowy len :-)


Powstała też kolejna lniana skarpeta - z innym otokiem i sercem.


No i nowe modele aniołków choinkowych powstały - wersja lniana:



 i wersja kraciasta vel pasiasta ;>


 I coby monotematycznie nie było, coś "nieświątecznego" - rustykalne zawieszki - serca z własnoręcznie zrobionymi kwiatkami :-)


A na koniec pochwalę się jeszcze, ze mendziu zabrał mnie w piątek do teatru na "Ożenek" Gogola - świetna gra aktorów białostockiego Teatru Dramatycznego i występującego gościnnie Wojciecha Wysockiego. Pomimo iż reżyserował spektakl mój ulubiony białostocki aktor - Piotr Dąbrowski - dyrektor teatru, to przyznać muszę, że lepiej się bawiłam w styczniu na "Polowaniu na łosia". W tej drugiej sztuce Piotr Dąbrowski występował na deskach teatralnych a w piątkowej nie :-( -  i stąd może lekki niesmak ;-) Jednakże wszystkim Białostoczaninom i mieszkańcom okolic polecam obie sztuki - naprawdę wartę obejrzenia!!!

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!
Zapraszam na kolejnego posta, gdzie planuję ogłosić kolejne candy :-)

środa, 9 listopada 2011

Pierwsze mikołajowe skarpety i inne takie tam..

Chodziły za mną już od jakiegoś czasu. Mąż "naciskał" - "skarpet świątecznych byś mogła poszyć" :> No i  i stało się - SĄ PIERWSZE. Co prawda powstały już kolejne 3 modele, ale było ciemno już, gdy skończyłam je szyć, więc sesji nie zaznały jeszcze ;-) Nie "przechodzą" mi jakoś zdjęcia robione przy sztucznym świetle - ot taka trauma ;-)




Nowy model eko worków świątecznych powstał (czytaj: nowa kratka "się znalazła" ;). I dla urozmaicenia napis w dwóch wariantach językowych :D  dla patriotów - wersja w języku ojczystym, dla obieżyświatów - wesja w języku angielskim ;-)


Bałwanki lniane: wersja na cieplejsze dni - bezczapkowa, wersja na mrozy - bałwany w czapach.


Kolejny wypust białych, bawełnianych bałwanów w kraciastych czapach i szalikach:


A na poprawę humoru mała historyjka z życia wzięta, z życia mojej Córy :-)
W niedzielę, po powrocie z rocznicowej imprezy u pradziadków, Oliwka dostała od mamy małą, przestrzenną książeczkę ze Świętym Mikołajem. Wskazując Jegomościa z brodą często i gęsto zadawała pytanie: "Co to?" Na co otrzymywała oczywistą odpowiedź ;) Efekty edukacji były widoczne już w poniedziałek rano, kiedy do łóżka śpiących rodziców przytachała rzeczoną książeczkę i wskazując Jegomościa z brodą pokrzykiwała "Tołaj! Tołaj!" Wieczorem, przy bajce "Krecik" przeglądałyśmy z Oliwą gazetki reklamowe, wśród których sporą część stanowiły reklamy z zabawkami (wiadomo, święta się zbliżają...) Wskazując co rusz jakąś lalę, Oliwka wykrzykiwała: "Ja lala" - co oznaczać miało "Ja chcę taką lalę". Na co mama odpowiadała jej cierpliwie: "Dobrze, Mikołaj Ci da/przyniesie". Oglądałyśmy te gazetki, scenki "z lalkami i Mikołajem" się powtarzały. Jednak na ostatniej stronie jednej z gazetek siedział, wśród wielu zabawek prawdziwy "umikołajony" człowiek. Nie umknęło to uwadze Oliwy, która rozkazującym tonem krzyknęła do Mikołaja z gazety "Tołaj!!! misia daj!!!" wskazując palcem zdjęcie siedzącego obok Kubusia Puchatka :D

Pozdrawiam WSZYSTKICH serdecznie!!! Dobrego dziona życzę!!!
Do następnego :-)

sobota, 5 listopada 2011

Nowy model

Powstał nowy model poduszki w stylu vintage. Nadal prostota, surowy len, jednak grafika na haft nowa (oczywiście zaczerpnięta z bloga The graphics fairy) , obramowana koronką bawełnianą :-) Haft był mniejszy i delikatniejszy niż na poprzednich modelach poduszek i początkowo zamysł był, że będzie bez niczego. Jednak COŚ mnie męczyło... że za delikatny...że gdzieś się gubi... i wymyśliłam ramkę z koronki!!! coby podkreślić piękno haftu "wyprodukowane" oczywista przez mojego kochanego operatora hafciarki ;-) (czytaj męża mego).



Zawieszki świąteczne nadal się produkują.
Aniołek:


Choinki:


Serce:


Dziękuje ślicznie za odwiedziny i pozostawiany ślad :-)
Miłego weekendu!!

wtorek, 1 listopada 2011

Zwieszki świąteczne

W świątecznych klimatach post dziś będzie. Powstało kilka świątecznych zawieszek: serca, aniołki, bałwanki, kolejne choinki. Uwieczniony został na razie jeden aniołek i serce... na dniach pokażę pozostałe, o ile aura nadal będzie tak wspaniała jak dziś.

Zdjęcie grupowe:



Świąteczne serce:


Lniane serce:


w wersji dwustronnej:


I mały bonus - najlepsza fotka męża mego z dzisiejszego, słonecznego  spaceru  :-)


Pozdrawiam wczesnowieczorową aczkolwiek ciemną już porą...
Do następnego!!!