W ramach nadrabiania zaległości zaprezentuję dziś kolejne stwory. Na pierwszy rzut idzie kot Filemon - moje pierwsze kocisko w wersji męskiej ;-) co oznacza, że są ogrodniczki, które posiadają na pupie otwór ;P
A teraz przedstawiam Czesława. Docelowo miał być psem, ale chyba nie za bardzo mi to wyszło :D Na Zielonoświątkowym jarmarku Czesław był jeszcze bezimienny. "Ochrzcił" go pewien Pan, który idąc ze znajomymi złapał za miśka i zawołał "Patrzcie czesiowy misio" ;> Nie wiem za bardzo o co mu chodziło, ale w tym momencie Czesław został Czesławem :D
Na prezentację czekają jeszcze misiowe panny - zapewne w następnym poście się pojawią.
Koniec pisania, bom umęczona z lekka. Mendziu od niedzieli integruje się firmowo w Sopocie, więc urzędujemy sobie we dwie z Oliwą ;> a nie we troje, tzn. ja, Oliwa i Gustlik ;-)
Dziękuję za komentarze i serdecznie pozdrawiam :-)
No dla takich przystojniaków panny są konieczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJej cudne stworki!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na misiowe panny!
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam :)
To znaczy w piątkę: Ty, Oliwa, Gustlik, Filemon i Czesław. Aaa... i jeszcze panny! I dopiero teraz zobaczyłam dwie rzeczy na Twoim blogu - cytat: "Kiedy się urodziłeś, wszyscy się cieszyli, a ty płakałeś..." - bardzo trafiony :) oraz że Twoje prace są już (chyba, że nie widziałam wcześniej) dostępne w sieci. Gratulacje!!
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że już panienki są :)
OdpowiedzUsuńAle są fajnusie, moja pierwsza maskotka którą uszyłam "ozii" jest tochę "koślawa"- ale i tak ją uwielbiam. To ten króliczek - link poniżej;)
OdpowiedzUsuńhttp://ollart.blogspot.com/2010/02/przytulaki.html