poniedziałek, 27 lutego 2012

Misz - masz

Witam wszystkich serdecznie :-)
Dziękuje ślicznie za wspaniałe słowa pod poprzednim postem :-)
Dziś wpis szyciowo - dzieciowy będzie.

Na pierwszy ogień eko - torba => wypust walentynkowy ;) taka humorystyczna wersja :D



Jeśli mnie pamięć nie myli takiego modelu poduszki na blogu jeszcze nie pokazywałam:


A powstał na bank z miesiąc temu.. ot zagubiło się zdjęcie w komputerowych czeluściach ;) Poducha poza funkcją dekoracyjną, może też pełnić funkcję użyteczną - może być miejscem na odłożenie książki/gazety w stanach błogiego odpoczynku lub skrajnego lenistwa :) 


i z wyrobów, jeszcze spersonalizowany lniany notes:


A teraz czas na dzieci!!! ;-)
Oliwa tydzień temu miała bal karnawałowy w przedszkolu. Kreację uszyłam, a raczej przerobiłam już jej wcześniej - na bal andrzejkowy połączony z warsztatami kulinarnymi w Happy Day. Tak nasza panna wyglądała w przedszkolu:


Sukienka ma swoją "historię". Zakupiła ją moja mama w sh z jakieś 3 miesiące temu. Jak byliśmy u Niej na obiedzie, to wyciąga i pokazuje ciuch, stwierdzając: "Będzie za parę lat dla Oliwki". Oliwa usłyszała, zobaczyła i oznajmiła: "Ja ciem bal!" (czytaj: "Chcę nałożyć tą sukienkę!"). Tak się wkręciła, że gdy się ubieraliśmy w drogę powrotną do domu, nie pozwoliła zdjąć balowej sukni :D Sukienka w wersji pierwotnej była bez falbanek na dole i górze - to moje dzieło, no i diadem/korona to moja robota od podstaw. W środek diademu dałam sztywnik odzieżowy, który oplatałam na przemian bordową taftą i jasnoróżową koronką, a później wszystko ręcznie pozszywałam dla pewności, że się nie rozpadnie w czasie tanecznych szaleństw. Plan był taki, że na bal przedszkolny doszyję więcej falbanek na sukience, ale jakoś miałam trochę zamówień i sił już nie starczyło :( - ot niedobra matka ze mnie..

A tak wyglądała Oliwa na balu andrzejkowym w Happy Day:


I coby nie było, że ubrania tylko przerabiać umiem, to voila Oliwa w żakieciku od podstaw uszytym przez wyrodną matkę :D


Żakiet uszyty na wesele, które miało miejsce 30 października 2010 roku, gdy bloga jeszcze nie prowadziłam. Wykrój to przerobiona jakaś forma na kurteczkę dziecięcą z Burdy. Żałuję bardzo, że na żadnej fotce nie uwieczniłam bucików. Przerobiłam wówczas jakieś takie kapciochy na gumowej podeszwie obszywając je ręcznie resztkami żakietowego materiału - wszystko razem dość fajnie się komponowało.

Troszkę widać na tym zdjęciu, ale powinnam uwiecznić także same kapciochy :/


Na zakończenie coś na poprawę humoru z serii "Rozmowy ojca z córką":
W sobotę małżonek zabrał Oliwę do Fikolandu na dwugodzinne szaleństwo, a później do "restauracji" KaFeCo (czyt: kafąse ;) W trakcie pokonywania drogi z Fikolandu do "restauracji", we wnętrzu samochodu odbyli sobie małą pogawędkę:
Tatuś: Oliwko jak robi piesek?
Oliwka: Hau-hau
Tatuś: A jak robi krowa?
Oliwka: Muuuuuu
Tatuś: A kotek, jak robi?
Oliwka: Miau
Tatuś: A Gustlik?
Oliwka: Wywaliwszy język na zewnątrz zaczęła posapywać/dyszeć jak Gustlik* w czasie jazdy autem :D
* dla niewtajemniczonych Gustlik to nasz PIES rasy golden retriewer ;)

Dziękuje za uwagę i do następnego!!!!

7 komentarzy:

  1. śliczne rzeczy :) strasznie mi się podoba ten model podusi. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko śliczne! Z Wami dziewczyny na czele :) Pozdrawiam bardzo serdecznie :*:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ladna torba, super poducha z przepaska ..a Twoja Oliwia jest przeslodka..widze ze jestes bardzo zaradna mama..szyjesz, przerabiasz..tata ogromnie dumny trzyma swoje szczescie.fajnie tu u Was..pozdrawiam milo ,)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie wróciłam do żywych :) Jestem wprost zakochana w Twoich poduchach:) Są idealne!!!!! A ta z kokardą... miłość od pierwszego wejrzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ciepły post. Wszystko śliczne, łącznie z Wami. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń