piątek, 6 maja 2011

Kotka Zalotka w granacie

Po ostatnim poście usłyszałam od małżona pytanie: "Czemu się nie pochwaliłaś, że..?" No więc CHWALĘ SIĘ ;p w niedzielę wzięłam udział w jarmarku w Kiermusach :-) Biorąc pod uwagę fakt, że od 9tej cały czas padało, efekt końcowy wyszedł całkiem - całkiem. Fotek nie ma ze względu na wspomniane warunki atmosferyczne ;> Przez to też nie został uwieczniony jeden z moich ostatnich królików tildowych - mam nauczkę, żeby fotografowania nie zostawiać na ostatnią chwilę. Bardzo tego żałuję, bo dla mnie podobał się najbardziej ze wszystkich dotychczasowych: turkusowe uszy, brązowe ogrodniczki ze sztruksu z błękitną łatką w kształcie serduszka...

Na pocieszenie wydziergałam Kotkę Zalotkę z wersji granatowej. Mój małżon porównując ją z wcześniejszą kotką stwierdził, ze obecna jest taka nocna.. Oto i ona:




Z lnianych resztek po koszach i poduszkach powstał kolejny rustykalny woreczko - koszyczek, tym razem z kwiecistym wnętrzem:



a z mniejszych lnianych resztek powstało kilka chusteczników, jeden z bawełnianą podszewką w kolorze ecri, drugi z kwiecistą podszewką:


3 komentarze:

  1. Ja bym powiedziala, ze nie nocna, a gwiazdzista- PIEKNA!

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaardzo żałuję, że nie zobaczyłam królika. Kolory zapowiadają się bardzo obiecująco. No cóż, trudno, pozostaje Ci uszyć kolejnego :O).

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno uszyje "Turkusouszego" ;> tyle, że nie mam już takiego sztruksu z jakiego TAMTEN miał ogrodniczki :-(

    OdpowiedzUsuń