W grudniu ubiegłego roku uszyłam pierwszego tildowego ślimaka, który stał się prezentem dla bratanka mojego męża. Nie byłam z niego do końca zadowolona... oczekiwałam lepszego efektu... To wpłynęło na fakt, że twory ślimakowo - tildowe omijałam bokiem. Jednak ostatnio znów wzór ślimaka zaczął za mną pełzać.. powoli, powoli, aż mnie dopadł ;)
Tym razem z efektu jestem bardzo mocno zadowolona. W końcu wyszedł taki jak chciałam, kolorowy i taki słodki.
Oto i ślimak Kropa we własnej osobie:
A tu ślimak "grudniowy", ot taki pospolity winniczek wyszedł:
Dziękuje wszystkim za komentarze :)
Wspaniały jest ten ślimak. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSuper slimaczki - moj faworyt to ten w grochy.Zapraszam do siebie.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNooo jestem u Ciebie pierwszy raz a juz mnie ślimak zachwycił, ślimak Kropa jest boski, kolory świetne, naprawdę ładnie Tobie wyszedł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mojego Maryśkowa
Mary
Bardzo fajny slimak..ale winniczek tez fajny tylko nie taki kolorowy..pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚlimaczek jest przesliczny:)Wiosennie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń